Tym bardziej musimy teraz podkreślić libidinalny charakter popędów samozachowawczych, ponieważ ryzykujemy dalszy krok, by w popędach seksualnych rozpoznać podtrzymującego wszystko erosa i wywieść narcystyczne libido ego z tej części libido, która utrzymuje spójność komórek somy. Teraz jednak nagle stajemy wobec następującego pytania: jeśli nawet popędy samozachowawcze mają naturę libidinalną, to być może w ogóle nie ma innych popędów niż libidinalne. (A w każdym razie innych nie można zauważyć). Wtedy jednak musimy przyznać rację krytykom, którzy od początku przeczuwali, że psychoanalitycy we wszelkich wyjaśnieniach odwołują się do dziedziny seksualności, albo nowatorom, takim jak Jung, którzy krótko i zdecydowanie określają libido jako „siłę popędu”. Czyż nie tak? W każdym razie taki rezultat nie jest naszym zamiarem. Za punkt wyjścia obraliśmy raczej wyraźne rozróżnienie między popędami ego, tj. popędami śmierci a popędami seksualnymi, tj. popędami życia. Byliśmy przecież gotowi nawet rzekome popędy samozachowawcze zaliczyć do popędów śmierci, z czego zresztą się wycofaliśmy. Ujęcie nasze od początku było dualistyczne i dziś jest takie w jeszcze większym stopniu niż poprzednio, a to od czasu, kiedy nie mówimy już o przeciwieństwach między popędem ego a popędem śmierci.
Previous Post: Pierwotny zbiornik libido
Next Post: Biegunowość miłości